Muszę się Wam przyznać, że mazurki nigdy nie były obecne w moim rodzinnym domu. Ba! Gdy zabierałam się za takowego po raz pierwszy (jakieś dwa lata temu) nie miałam pojęcia 'czym to się je’…dosłownie i w przenośni ; ). Mazurek, po prostu nie kojarzył mi się z niczym. Może właśnie dlatego, całkowicie dałam się ponieść fantazji i stworzyłam mazurek, który jest kompozycją prawie wszystkich moich ulubionych smaków. No, może brakuje jeszcze tylko tahini, ale na nią mam już inny, mazurkowy pomysł ; ).
Składniki:
Dół
- 1 szklanka mąki (u mnie ryżowa, jaglana i 1 łyżka skrobi ziemniaczanej)
- 1 szklanka mielonych migdałów
- słodzidło (u mnie 4 łyżeczki ksylitolu, 2 łyżeczki stewii, 1 łyżka agawy)
- 1/3 szklanki rozpuszczonego oleju kokosowego
- 1/2 szklanki mleka kokosowego z puszki
- skórka z połowy pomarańczy
- szczypta soli
Góra
- 1 szklanka orzechów ziemnych (lub gotowe masło orzechowe, bez dodatku cukru)
- pół pomarańczy ze skórką
- 100g gorzkiej czekolady
- 2 garści migdałów
- stewia
- syrop z agawy
- sól różowa lub morska (gruba)
Przepis:
Pierwsza część – dół. Najlepiej zrobić dzień przed podaniem.
- Nagrzewamy piekarnik do 180C.
- Myjemy pomarańczę i wyparzamy ją wrzątkiem. Obieramy skórkę z pomarańczy.
- Najlepiej w dwóch miskach, mieszamy ze sobą składniki na 'dół’ mazurka – w jednej misce składniki suche, w drugiej mokre. Łączymy obydwie miski i dokładnie mieszamy. Masa będzie miała nieprzyjemną konsystencję – kleistą i trudną do opanowania ręcznie, dlatego najlepiej posługiwać się łyżką.
- Kwadratową formę do ciasta wykładamy papierem do pieczenia. Wlewamy na nią masę na ciasto (grubość na jeden palec) i równomiernie rozprowadzamy po papierze.
- Wkładamy do piekarnika i pieczemy aż się zarumieni, około 40 minut w 180C.
- Odstawiamy do ostygnięcia.
Druga część – góra.
- Rozgrzewamy piekarnik do 180C.
- Drugą część wcześniej sparzonej (i nie obranej) części pomarańczy, kroimy w plasterki.
- Na blachę kładziemy folię, na której układamy plasterki pomarańczy. Każdy plasterek polewamy odrobiną agawy (można wycisnąć ją do osobnego naczynia lub na łyżkę i przy użyciu osobnej łyżeczki lub pędzelka, rozprowadzić ją po każdej pomarańczy) i wkładamy do piekarnika.
- Na drugią blachę wsypujemy orzechy ziemne i prażymy ok. 10 minut (uważając by się nie przypaliły).
- Gdy orzechy są już gotowe, wyciągamy je z piekarnika i odstawiamy do ostygnięcia. Temperaturę piekarnika zmniejszamy do 130C i zostawiamy pomarańcze na kolejne 20 minut.
- Po 20 minutach wyciągamy pomarańcze i przewracamy je na drugą stronę. Polewamy je z drugiej strony agawą i lekko sproszkowaną stewią/ksylitolem. Wkładamy do piekarnika do czasu aż zaczną się karmelizować (ok. 20-30 minut), sprawdzając co jakiś czas czy się nie przypalają.
- W czasie gdy pomarańcze się karmelizują, bierzemy się za masło i czekoladę:
- W tym czasie miksujemy orzechy ziemne w blenderze – aż do uzyskania konsystencji masła orzechowego. Jeżeli mamy słaby siekacz/blender i po paru minutach blenderowania, orzechy nadal nie przypominają masła, można dodać 1 łyżkę oleju (najlepiej orzechowego). Solimy do smaku.
- Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej (woda nie może się gotować!) i dodajemy 1-2 łyżki agawy.
- Wyciągamy dół mazurka i smarujemy go masłem orzechowym. Na warstwie orzechowej układamy pomarańcze. Teraz czas na czekoladę, którą nakładamy formując dowolny wzór (zostawiając w misce, na ściankach odrobinę czekolady). Mazurka posypujemy lekko grobą solą.
- Siekamy jedną garść migdałów i posypujemy nimi całe ciasto. *Teraz siekamy drugą garść orzechów i wrzucamy ją do miski z czekolady. Dodajemy odrobinę agawy (ok. 1 łyżeczki) i dokładnie zbieramy migdałami całą czekoladę. Powinny uformować się z nich kuleczki.
- Kuleczki migdałowe (ok 5 sztuk) układamy na cieście. Całość ciasta lekko polewamy agawą (w formie zygzaka :)). Odkładamy do zastygnięcia i gotowe!
*kuleczki migdałowe można pominąć.
05/04/2015 at 10:09
wspaniały mazurek, w zdrowsyz wydaniu, czyli w takim, jakim lubię! 🙂
06/04/2015 at 12:52
Zupełnie wyjątkowy mazurek, musiał smakować obłędnie! 🙂
06/04/2015 at 14:25
Żałuję, że u mnie na święta takiego nie ma!
Choć pewnie nie zdążyłby ostygnąć 😉
22/03/2016 at 15:15
Haha, Gosiu, u mnie to największy problem:).