Tofu. Znam wiele osób, które wzdrygają się na samą myśl o nim. Ja, osobiście za tofu nigdy nie przepadałam – bardzo długo kojarzyło mi się z pozbawionym smaku zamiennikiem kurczaka. Dopiero niedawno, gdy zainteresowałam się kuchnią wegańską uświadomiłam sobie, że tofu nie może być poddawane ocenie smakowej samo w sobie, gdyż jest tylko swego rodzaju bazą, z której można wyczarować wegańskie cuda – tak samo jak jajka, które zyskują najwięcej po smakowej/termicznej obróbce. To nie tofu jest złe, tylko kucharz lub przepis! Zrozumiałam to dopiero po upieczeniu tego oto wegańskiego sernika zwanego również tofurnikiem. O jego smaku niech świadczy fakt, że zniknął w ciągu jednej, rodzinnej imprezy (na której byli obecni sami mięsożercy), a moja babcia nadal nie wierzy mi, że ten sernik nie miał grama sera; ). Spróbujcie koniecznie!
Składniki:
spód
- 140g bezglutenowej mąki (50g ryżowej, 30g kokosowej, 30g gryczanej, 30g mielonych migdałów/orzechów włoskich)
- 45g* +10g oleju kokosowego
- 1 łyżka i 1 łyżeczka agawy (ewentualnie miodu w wersji niewegańskiej)
- 1 łyżeczka stewii
- szczypta soli
* część można zastąpić masłem orzechowym
ciasto
- 600g tofu
- 1 pomarańcza (skórka i sok z 1/2 pomarańczy)
- 8 łyżek cytryny
- 10 kropli aromatu pomarańczowego
- 7 łyżeczek miodu
- słodzidło (u mnie 6 łyżeczek cukru kokosowego, 2 łyżki ksylitolu, 3 łyżeczki stewii w proszku i 12 kropli stewii w płynie)
- 180-190g śmietanki kokosowej
- 3 czubate łyżeczki skrobii
- 2 laski wanilii (można zastąpić cukrem z prawdziwą wanilią)
- opcjonalnie garść rodzynek
Przepis:
– Zaczynamy od przygotowania spodu –
1. Mieszamy ze sobą mąkę, stewię i sól. Lekko podgrzewamy olej kokosowy, tak żeby częściowo się upłynnił (natomiast część stała by zrobiła się miękka). Mieszamy ze sobą wszystkie składniki. Ucieramy mąkę z olejem i miodem, aż do połączenia składników. Formujemy kulkę i wsadzamy do lodówki na 30 minut.*
*Po tym czasie będziemy wsadzać spód do piekarnika, więc w zależności od możliwości piekarnika, odpowiednio wcześnie go rozgrzewamy do 160C.
– W tym czasie bierzemy się za masę tofurnikową –
2. Dokładnie myjemy/szorujemy (najlepiej z użyciem szczoteczki lub gąbki) pomarańczę i zalewamy ją wrzątkiem. Scieramy skórkę z pomarańczy na małych oczkach, omijając białą część skórki (która jest bardzo gorzka). Można też użyć skórki kandyzowanej, najlepiej własnej roboty. Pomarańczę kroimy na pół i wyciskamy sok z jednej połówki.
– wracamy do spodu –
3. Rozwałkowujemy spód na papierze do pieczenia. Może być 'byle jak’ – kształt nie ma znaczenia, majważniejsze by równość na całej powierzchni była taka sama. Wkładamy spód do piekarnika i pieczemy aż się zarumieni – u mnie 20min w 160C.
4. Teraz już z górki: blenderujemy składniki na masę: tofu, śmietankę kokosową, sok z pomarańczy, sok z cytryny, miód, aromat i słodzidła. Smakujemy, czy jest odpowiednio słodkie. Dodajemy skrobię i ponownie blenderujemy. Dodajemy ziarna z laski wanilii i skórkę z pomarańczy; dokładnie mieszamy.
5. Upieczone ciasto na spód rozdrabniamy w malakserze z dodatkiem 10g oleju kokosowego. Formę do ciasta wykładamy papierem do pieczenia i wysypujemy na to pokruszony spód. Mocno dociskamy i wsadzamy do lodówki na min. 20 min.
6. Wyciągamy formę ze spodem z lodówki, wlewamy masę (ewentualnie dodajemy rodzyki). Masę posypujemy lekko cukrem kokosowym (opcjonalnie).
7. Pieczemy 60 minut w 180C.
Można podawać z polewą czekoladową – wystarczy 1/3 wegańskiej czekolady (u mnie 100% kakao) i 3 łyżki mleka kokosowego. Czekoladę (wraz z mlekiem) roztapiamy w kąpieli wodnej cały czas mieszając. Można dodać łyżkę agawy lub miodu.
19/01/2015 at 20:40
Tofurnik – świetna nazwa 😉 Dziękuje za dodanie przepisu do akcji o pomarańczach. Pozdrawiam 🙂