To nie są zwykłe ciasteczka. To ciasteczka nad, którymi pracowałam od wielu, wielu miesięcy…a nawet lat. Nie myślcie sobie, że jestem aż tak ambitna i latami testuję przepisy na bloga. Korzenie tego przepisu sięgają jeszcze do czasów, gdy zdrowe odżywianie było mi totalnie obce – na obiady jadałam mrożoną pizze, na kolacje kilogram winogron. Mieszkałam wtedy w Londynie, a jedzenie śmieciowe wydawało mi się jedynym na jakie było mnie stać. Wtedy to właśnie odkryłam ciastka w sklepie Sainsbury’s. Malinowe z białą czekoladą – były hitem w mojej rodzinie i za każdym razem, gdy wracałam do Polski musiałam je przywozić. To zaskakujące, jak te ostatnie 6 lat mnie zmieniło (a przy okazji też moją rodzinę) – teraz na dział z ciastkami nawet nie wchodzę, za to moja walizka zawsze upchana jest po brzegi wszelkimi masłami orzechowymi. Nikt ciastek się już nie domaga, za to masła owszem : ).
Wracając do ciastek, co jakiś czas do nich powracam. Po raz pierwszy ciastka w stylu tych z Sainsbury’s zrobiła (o ile mnie pamięć nie myli) moja siostra z przepisu Kwestii Smaku. Później sama dużo z nimi eksperymentowałam. Raz wychodziło lepiej, raz gorzej, ale tym razem wyszło wegańsko i idealnie! Oczywiście, one nigdy nie będą super zdrowe, ale moja wersja jest chyba najzdrowszą jaką mogę sobie wyobrazić. Bez cukru, bez nabiału, bez spulchniaczy no i oczywiście, jak wszystko na blogu – bez glutenu. No i przyznam, że jeszcze żaden mój wypiek nie cieszył się taką popularnością. Od czwartku robiłam te ciastka już trzy razy, jutro będzie czwarty. Żeby nie było, że jestem żarłokiem – ja zjadłam 2 ciastka, reszta rozeszła się po ludziach, których spotkałam od czwartku na swej drodze :). Totalne wariactwo, ale jak pyszne ; )!
Możecie użyć dowolnej czekolady białej. Ja użyłam czekolady słodzonej stewią. Moje ciastka przełamałam gorzką czekoladą – nie jest jej dużo, ale moim zdaniem dobrze przełamuje słodycz białej czekolady.
- 1 szklanka mąki – 3/4 szklanki mieszanki lub mąki ryżowej z łyżką skrobi ziemniaczanej + dopełnić szklankę mielonymi migdałami
- 2 łyżki mielonych migdałów (+1/4 szklanki wspomniana powyżej)
- 0,5 szklanki wiórek kokosowych (ok. 7 łyżek)
- 3/4 łyżeczki ekstraktu z wanilii
- 50g czekolady białej (pół tabliczki)*
- 15-20g gorzkiej czekolady
- 2-3 mrożone maliny na 1 ciastko
- 2 łyżki stewi
- 1 łyżka cukru kokosowego
- 1/4 szklanki oleju kokosowego
- 1/4 szklanki mleka kokosowego
- szczypta soli (można pominąć)
*Jeżeli nie słodzicie ciastek cukrem kokosowym i pomijacie gorzką czekoladę, to ilość białej czekolady można zwiększyć do 100g.
Przepis:
1. Przygotowujemy dwie miski. W jednej mieszamy roztopiony olej kokosowy, mleko kokosowe, aromat, stewię i cukier kokosowy. Ubijamy trzepaczką minutę.
2. W drugiej misce mieszamy ze sobą mąkę, mielone migdały, wiórki kokosowe i ewentualnie szczyptę soli.
3. Siekamy czekoladę białą – ja kroję 30g na małe kawałki (kostka na 4/5 kawałków), a resztę na nieco większe (kostka na 3/4 kawałki). Siekamy również czekoladę gorzką (kostka na 4 kawałki). Czekoladę dodajemy do drugiej miski z mąką.
4. Mieszamy obydwie miski.
5. Formujemy ciasteczka do każdego ciastka wciskając po 2/3 mrożone maliny. W tym celu najpierw formujemy grubsze ciastka (grubość na dwa palce : )), wbijamy maliny i spłaszczamy ciastka obiema rękami (do jednego palca). Ciasto może się trochę kruszyć, ale przy zgniataniu powinno dać się uformować. Jeżeli za nic w świecie nie da się uformować to dodajemy do masy dodatkową łyżkę mleka i łyżkę oleju kokosowego.
6. Pieczemy w 190C przez 13 minut.
05/04/2015 at 13:51
Miałam zaszczyt spróbować owych ciasteczek …… przyznaję, są rewelacyjne 🙂